Budujesz domową stację uzdatniania wody? Wystrzegaj się tych błędów

Mariusz Siwko
20.08.2018

Choć polska sieć wodociągowa jest coraz bardziej rozbudowana, to wciąż nie wszyscy mogą się cieszyć dostępem do bieżącej wody. Jest to szczególnie dokuczliwy problem na terenach wiejskich i słabo zurbanizowanych. Bez wody żyć się nie da, dlatego w takiej sytuacji niezbędne będzie wykonanie studni głębinowej. Pobierana z niej woda musi natomiast zostać uzdatniona. Na rynku jest spory wybór domowych stacji uzdatniania. Jakich błędów nie wolno popełnić na etapie wyboru urządzenia? Przeczytaj.

Samodzielny dobór urządzeń

To błąd numer 1, który popełnia zdecydowana większość inwestorów korzystających z własnego ujęcia wody. Owszem, w Internecie można znaleźć wiele porad na temat zasad prawidłowego doboru stacji uzdatniania, ale pamiętajmy, że mają one charakter uniwersalny. Nie można zakładać, że skoro u Jana Kowalskiego dane rozwiązanie się sprawdziło, to u Anny Nowak będzie tak samo. Ich wody mogą się znacznie różnić składem.

Kupowanie stacji bez zbadania wody

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że inwestowanie w jakiekolwiek urządzenie uzdatniające bez wcześniejszego zbadania składu wody gruntowej, to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Badanie musi przeprowadzić certyfikowane laboratorium (np. w Sanepidzie). Dopiero na podstawie uzyskanych wyników możemy stwierdzić, jak powinien wyglądać skuteczny proces oczyszczania wody z niepożądanych składników.

Uwaga!

Badanie jest o tyle ważne, że tylko ono da odpowiedź na pytanie, czy w wodzie nie znajdują się groźne bakterie. Do ich zabijania potrzeba specjalistycznej lampy UV. W przeciwnym razie woda ze studni będzie zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców.

Poprzestawanie na filtrach siatkowych/sznurkowych

To duży błąd, który wynika z niewiedzy. Tanie filtry, które umieszcza się w obudowie montowanej na rurze doprowadzającej wodę do instalacji wewnętrznej budynku, na pewno nie spełnią swojej roli. Nie są one przystosowane do usuwania takich zanieczyszczeń, jak żelazo, mangan czy związki azotowe. Mogą co najwyżej zatrzymać drobinki piasku, a to zdecydowanie za mało.

Warto wiedzieć

Takie rozwiązanie nie ma również sensu ekonomicznego, ponieważ przy bardzo zanieczyszczonej wodzie częstotliwość wymiany wkładów będzie absurdalnie duża.

Jeden filtr do wszystkiego

Na rynku są oczywiście stacje, które zdaniem sprzedawców zastępują kilka filtrów (usuwających żelazo, mangan oraz zmiękczających wodę), ale nie warto w nie inwestować. Ich skuteczność jest co najmniej dyskusyjna, ponadto w przypadku takiej stacji nie mamy możliwości regulowania twardości wody, co na dłuższą metę jest po prostu uciążliwe. Znacznie lepszym rozwiązaniem będzie więc kilkustopniowa filtracja wody.

Każdy z tych błędów może zniweczyć efekt uzdatniania wody, a także spowodować znacznie szybsze zużycie stacji, co z kolei wiąże się ze sporym kosztem wymiany urządzeń. Dlatego najrozsądniej będzie powierzyć dobranie i zbudowanie stacji uzdatniania fachowcom.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie