Podłoga bez dylatacji, czyli bez przerw dylatacyjnych (szczelin kompensacyjnych), to rozwiązanie, które teoretycznie nie ma racji bytu, a już na pewno nie na dużej powierzchni. Coraz więcej inwestorów upiera się jednak, aby zrezygnować z dylatacji, najczęściej ze względów estetycznych. Jakie są wady i zalety tego rozwiązania?
Brak przerw dylatacyjnych gwarantuje bardziej estetyczny, jednolity wygląd podłogi, co może być pożądane w nowoczesnych wnętrzach, gdy stosujemy jednakową okładzinę na całej kondygnacji.
Ponadto powierzchnia bez szczelin kompensacyjnych jest łatwiejsza do utrzymania w czystości, ponieważ brud i kurz nie gromadzą się w szczelinach.
Pewnym argumentem może być również to, że brak przerw dylatacyjnych eliminuje ryzyko potknięć, co zwiększa komfort i bezpieczeństwo użytkowania podłogi.
Bez przerw dylatacyjnych podłoga nie ma możliwości kompensacji w wyniku naturalnych ruchów materiału (zmiany objętości pod wpływem temperatury i wilgotności powietrza), co może prowadzić do uszkodzenia okładziny.
Brak dylatacji może skrócić żywotność podłogi i skutkować tym, ze już po kilku latach będzie ona wymagać remontu czy nawet wymiany całej okładziny.
Wniosek jest prosty: na dużej powierzchni podłogi trzeba zastosować dylatację, a rezygnacja z tego rozwiązania wchodzi w grę wyłącznie w małych pomieszczeniach oraz wtedy, gdy łączymy ze sobą różne materiały okładzinowe (np. panele i płytki ceramiczne).