Osoby budujące własny dom zawsze szukają różnego rodzaju oszczędności, które pozwolą nie przekroczyć założonego budżetu. Dobrym pomysłem wydaje się być tutaj zakup plastikowych rynien. W końcu z daleka wyglądają prawie tak samo, jak te metalowe, a kosztują znacznie mniej. Zanim jednak się na nie zdecydujesz, to przeczytaj nasz poradnik. Wyjaśniamy w nim, dlaczego nie warto kupować plastikowych rynien do własnego domu.
Nie łudź się, że plastikowe rynny pozostaną w idealnym stanie przez lata. Nawet jeśli producent obiecuje np. 10-letnią gwarancję, to zauważ, że nigdy nie obejmuje ona trwałości koloru. Nie ma w tym oczywiście przypadku. Rynny plastikowe, szczególnie od południowej strony, zaczynają tracić kolor już po 2-3 latach od montażu i tego procesu nie da się w żaden sposób zatrzymać czy mu przeciwdziałać. Po kilku latach może się więc okazać, że zamiast czarnych masz siwe rynny, które nadają się tylko do wymiany. Oszczędność jest więc pozorna.
Plastikowe rynny odkształcają się zarówno pod wpływem niskiej, jak i wysokiej temperatury. Po kilku latach całe odcinki rynien mogą być już na tyle pofalowane, że przestaną spełniać swoją funkcję – woda opadowa będzie się sączyć pod rynnami i zalewać elewację czy kostkę brukową. Na to również nie ma żadnej sprawdzonej rady. PVC jest materiałem podatnym na odkształcenia, dlatego kupując plastikowe rynny musisz się z tym po prostu pogodzić.
Nie każdy wie, że plastikowe rynny potrafią być bardzo hałaśliwe – szczególnie latem i zimą. Pod wpływem zmian temperatury materiał zaczyna charakterystycznie „strzelać”, a hałas ten jest przenoszony przez elementy konstrukcyjne dachu do wnętrza budynku. To bardzo nieprzyjemny efekt, stawiający całą rodzinę na nogi, który nie występuje w przypadku rynien stalowych czy tym bardziej miedzianych.
Wystarczy tylko oprzeć drabinę o plastikową rynnę, by doszło do jej uszkodzenia, co nie jest wcale takie trudne i na co dzień przytrafia się wielu właścicielom domów. Ponadto rynny z PVC są mało odporne na napór śniegu i lodu, stąd często po zimie wymagają naprawy lub częściowej wymiany. W takich chwilach nie pamięta się już o wcześniejszych oszczędnościach – zostaje tylko irytacja.