Są dwie grupy najemców mieszkań, którym wyjątkowo trudno przychodzi znalezienie odpowiedniego lokum dla siebie. To rodziny z dziećmi oraz… właściciele zwierząt. Wynajmujący solidarnie nie chcą użyczać swoich mieszkań takim lokatorom. W przypadku rodzin z dziećmi chodzi o utrudnioną eksmisję, ale czym zawinili posiadacze psów i kotów? Sprawdźmy to w naszym artykule.
Zwierzęta, zwłaszcza psy i koty, mogą powodować mniejsze i większe zniszczenia, których obawiają się wynajmujący. W skrajnym przypadku może się przecież zdarzyć, że wyrządzonych szkód nie uda się pokryć z samej kaucji za mieszkanie.
Jeśli pies lub kot załatwi się w mieszkaniu, to niestety może się okazać, że wywabienie przykrego zapachu będzie bardzo kłopotliwe. Tymczasem wynajęcie lokalu nowym najemcom przed pozbyciem się np. woni uryny jest jeśli nie niemożliwe, to na pewno może być utrudnione i np. wiązać się z koniecznością obniżenia czynszu.
Dotyczy to zwłaszcza psów, które mogą np. godzinami ujadać w oczekiwaniu na powrót właścicieli. Takie zachowania psa gwarantuje problemy z sąsiadami, na które będą narażeni nie tylko lokatorzy, ale też właściciel mieszkania.
Panuje przekonanie, że właściciele psów i kotów nie są przesadnie pedantyczni w dbaniu o czystość. Choć nie jest to żadna reguła, to faktycznie wynajmujący mogą się obawiać, że mieszkanie po prostu zostanie zapuszczone, a doprowadzenie go do pierwotnego stanu po okresie wynajmu pochłonie niemałe środki, wydłuży czas remontu i tym samym opóźni znalezienie nowych lokatorów, na czym właściciel będzie stratny.