Szukasz mieszkania? Uważaj na te haczyki w ogłoszeniach

Krzysztof Jagielski
25.03.2019

Dysponując bardzo wysokim budżetem można do woli przebierać w ofertach sprzedaży mieszkań. Wiadomo jednak, że zdecydowana większość kupujących  posiłkuje się kredytem hipotecznym, co znacznie zawęża krąg poszukiwań. Zakup mieszkania mieszczącego się w założonej kwocie jest nie lada wyzwaniem, zwłaszcza jeśli mówimy o lokalach z rynku wtórnego, które przecież nierzadko wymagają jeszcze przeprowadzenia prac remontowych. Sprawę dodatkowo komplikują nie do końca rzetelni właściciele i pośrednicy, którzy w ogłoszeniach regularnie stosują różnego rodzaju haczyki. Trzeba na nie bardzo uważać!

„Mieszkanie dwupokojowe”

Niby wszystko jasne, ale nie do końca. Czytając, że mieszkanie jest dwupokojowe, spodziewamy się zastać lokal z dwiema osobnymi izbami, czyli tzw. dużym pokojem (ewentualnie z aneksem kuchennym) oraz dodatkowym pomieszczeniem, mogącym pełnić funkcję sypialni czy pokoju dziecka. W praktyce jednak ogłoszeniodawcy bardzo często wprowadzają potencjalnych nabywców w błąd. Oferując do sprzedaży mieszkanie „dwupokojowe”, tak naprawdę dysponują np. kawalerką z osobną kuchnią.

Czasami dochodzi wręcz do absurdów, gdy w mieszkaniu typu studio (kawalerka z aneksem kuchennym) właściciel stawia lekką ściankę działową. W ten sposób zamiast w miarę wygodnej i ustawnej przestrzeni, otrzymujemy lokal z dwiema klitkami, w których trudno jest nawet zmieścić łóżko, nie wspominając już o szafie na ubrania. Taka nieruchomość może spełnić oczekiwania co najwyżej studentów i będzie ciekawą opcją na rynku wynajmu, ale absolutnie nie sprawdzi się w roli mieszkania dla rodziny z dzieckiem.

„Blisko centrum miasta”

Na ten haczyk często łapią się osoby, które przeprowadzają się do nieznanej sobie miejscowości. Trudno jest więc im ocenić, czy lokalizacja danego mieszkania rzeczywiście spełnia kryterium bliskości centrum miasta. To zbyt ogólne określenie, stąd przed umówieniem się na oględziny warto poprosić ogłoszeniodawcę o doprecyzowanie. Wówczas często okazuje się, że owa „bliskość” oznacza 10-minutową podróż samochodem, w dodatku poza godzinami szczytu.

„Kilka minut drogi od przedszkola i szkoły”

W przypadku takiej deklaracji ponownie mamy do czynienia z problemem określenia, co dokładnie autor miał na myśli. Czy w ciągu kilku minut dotrzemy do przedszkola/szkoły pieszo, rowerem, a może samochodem? To jednak znaczna różnica. Szczególnie powinny na to uważać rodziny z dziećmi, dla których bliskość szkół i przedszkoli jest kluczowym kryterium wyboru mieszkania.

„Naciągany” metraż

Czytając w ogłoszeniu, że przedmiotem sprzedaży jest mieszkanie o powierzchni 50 metrów kwadratowych, automatycznie zakładamy, że ta deklaracja ma pokrycie w faktach. Niestety, różnie z tym bywa. Nierzadko właściciele lub pośrednicy pozwalają sobie na dość swobodną interpretację metrażu. I tak: mieszkanie o rzeczywistej powierzchni 46 metrów kwadratowych jest „podciągane” pod 50 metrów – bo to przecież „prawie to samo”.

Zdarza się też, że do metrażu wliczane są powierzchnie pod skosami, a nawet powierzchnia balkonu, co absolutnie nie powinno mieć miejsca. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa warto samodzielnie sprawdzić powierzchnię mieszkania przy pomocy dalmierza laserowego.

Wszystko to prowadzi do prostego wniosku: treść ogłoszenia sprzedaży mieszkania należy traktować z lekkim przymrużeniem oka i nie wierzyć we wszystkie zawarte w nim informacje. Zwłaszcza, jeśli cena nieruchomości jest wyjątkowo atrakcyjna i nie do końca przystaje do deklarowanej jakości lokalu.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie