Jeśli właśnie przymierzasz się do zakupu nieruchomości, na przykład mieszkania, to zgadujemy, że jesteś przerażony cenami ofertowymi. Dotyczy to zarówno nieruchomości z rynku pierwotnego, jak i wtórnego. Trwa szaleństwo, które prędzej czy później musi doprowadzić do gwałtownego spadku cen. Pytanie, kiedy to nastąpi? W naszym artykule wymieniamy sygnały, po których poznasz, że to już górka na rynku nieruchomości.
A przynajmniej masz takie wrażenie. Z kim nie rozmawiasz, to ciągle słyszysz, że planuje zakup nieruchomości, najczęściej w celach inwestycyjnych czy po to, aby uchronić swoje oszczędności przed inflacją. Przeglądając lokalne grupy facebookowe bez przerwy natrafiasz na posty osób, które szukają mieszkania, domu czy działki na sprzedaż. To oznacza, że mamy na rynku FOMO, czyli zjawisko napędzające wręcz paniczne zakupy. Jesteśmy wówczas o krok od pęknięcia bańki.
Taka sytuacja: dzwonisz do właściciela mieszkania wystawionego na sprzedaż za 300 000 złotych. Umawiacie się na kolejny telefon w sprawie oględzin za 2 dni. Dzwonisz ponownie, ale słyszysz, że cena wynosi już 320 000 złotych. Absurd? Wcale nie. Tak dzieje się na samym szczycie górki, kiedy to sprzedający nie mogą opędzić się od kupujących i bez skrupułów windują ceny.
Jest to znak typowo ekonomiczny. Nie jest normalne to, że osoba zarabiająca stosunkowo niezłe pieniądze nie może otrzymać kredytu w takiej kwocie, jaka pozwoliłaby jej na zakup nowego mieszkania w przeciętnym polskim mieście (nie mówimy tutaj o kawalerce). Musi to spowodować odpływ kupujących, co w konsekwencji skończy się gwałtownymi przecenami na rynku nieruchomości. Warto poczekać na ten moment, o ile oczywiście masz gdzie mieszkać i nie chcesz kupić mocno przepłaconego mieszkania.
Takie zjawisko nie musi jeszcze świadczyć o tym, że znajdujemy się na cenowej górce, o ile „dziurę w ziemi” kupuje kilka do kilkunastu procent nabywców. Jeśli jednak dana inwestycja sprzedaje się w 50-70 procentach jeszcze przed rozpoczęciem właściwych prac budowlanych, to mamy do czynienia z rynkowym FOMO, a to zawsze prowadzi do pęknięcia bańki cenowej.