Wiele osób, które przeszły przez żmudny proces sprzedaży mieszkania, w przyszłości chciałoby go uniknąć. Niestety, szybkie znalezienie nabywcy jest bardzo trudne i w dużej mierze pozostaje kwestią szczęśliwego zbiegu okoliczności. Nic dziwnego, że ogłoszenia o tytułowej treści rozwieszane na klatkach schodowych budzą zainteresowanie, szczególnie u właścicieli poważnie rozważających pozbycie się swojej nieruchomości. Trzeba jednak wiedzieć, że w zdecydowanej większości przypadków jest to blaga. O co więc chodzi? Dowiesz się z naszego artykułu.
Ogłoszenia o chęci zakupu mieszkania „w tym bloku” czy „w tej klatce” z reguły są rozwieszane przez pracowników biur nieruchomości. To modny i zaskakująco skuteczny sposób na powiększenie swojej bazy potencjalnych klientów. Mamy tu więc do czynienia ze sprytnym działaniem marketingowym. Historie o np. parze studentów, młodym małżeństwie czy starszej wdowie są po prostu zmyślone i mają tylko wzbudzić zaufanie ewentualnych sprzedawców.
Dzięki takiemu zabiegowi pośrednicy nieruchomości praktycznie za darmo i małym wysiłkiem zdobywają numery telefonów osób, które chcą sprzedać swoje mieszkania. Biura nie muszą więc wyszukiwać ich we własnym zakresie, co jest czasochłonne i kosztowne.
Biuro zapisuje sobie numery osób, które odpowiedziały na fikcyjne ogłoszenie i w przyszłości dzwonią do nich z propozycją pośredniczenia w sprzedaży. Firmy mają także czas na to, by przygotować naprawdę dobrą ofertę, dopasowaną do oczekiwań klienta, bo ten sam podzielił się nimi podczas krótkiej rozmowy z „osobą zainteresowaną kupnem mieszkania w tym bloku”.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której właściciel mieszkania po przeczytaniu rzeczonego ogłoszenia, dzwoni pod wskazany numer. Odbiera miła pani, która dobrze wciela się w swoją role, wypytuje o wiele szczegółów, a nawet prosi o przesłanie kilku zdjęć nieruchomości. Mija kilka dni, miła pani oddzwania i informuje, że ona co prawda nie zdecyduje się na zakup, ale za to ma znajomą, która jest poważnie zainteresowana. Chętnie umówi spotkanie, ale w zamian za… drobną prowizję.
Ten fortel także jest doskonale znany w branży nieruchomości. Biura zyskują w ten sposób konkretne oferty, które następnie wystawiają na swoich stronach oraz na portalach ogłoszeniowych. Gdy znajdzie się potencjalny kupiec, biuro umawia oględziny i zgarnia prowizję ze sprzedaży. Proste, skuteczne, ale nieetyczne.
Oczywiście może się zdarzyć, że autorem ogłoszenia jest osoba, którą naprawdę interesuje zakup mieszkania w tym konkretnym bloku czy w okolicy. Są to jednak bardzo rzadkie sytuacje – w końcu mamy powszechny dostęp do Internetu i znalezienie odpowiedniej oferty nie stanowi żadnego problemu.
Dlatego jeśli znajdziesz podobne ogłoszenie i zwietrzysz w tym świetną okazję, to nie łudź się. Na 99% procent jest to „sprawka” biura nieruchomości.