Choć listwy przypodłogowe wydają się must have we wnętrzu, to coraz więcej osób z nich rezygnuje. Główną motywacją jest chęć zyskania nieoczywistego wystroju. Listwy chronią ścianę przed zabrudzeniem czy drobnymi uszkodzeniami, ale są też stosunkowo wtórnym elementem wykończeniowym. Dlaczego zatem warto rozważyć rezygnację z listew przypodłogowych? Kilka argumentów znajdziesz w naszym poradniku.
Można śmiało założyć, ze w 9 na 10 mieszkań i domów znajdują się listwy przypodłogowe. Traktujemy je wręcz jako obligatoryjny element wykończeniowy, a to oczywiście nieprawda. Rezygnując z listew zyskasz nietypowe wnętrze, które na pewno wyróżnia się na tle setek czy tysięcy innych, zaprojektowanych zgodnie z utartymi schematami.
Brak listew przypodłogowych jest charakterystyczny dla nowoczesnych wnętrz, urządzonych zgodnie z zasadą minimalizmu. Jeśli nie lubisz przepychu, za to przemawia do Ciebie skandynawska prostota, to pomyśl nad zrezygnowaniem z klasycznych listew.
Rezygnując z listew sprawisz, że to podłoga w domu czy w mieszkaniu będzie na pierwszym planie. Jeśli marzy Ci się efektowna podłoga np. z betonu czy wykończoną żywicą, to tym bardziej zrezygnuj z listew, które tylko niepotrzebnie odciągają od niej uwagę.
Dodatkowo, brak listew pozwala podkreślić drzwi wewnętrzne, co także może być pożądanym efektem architektonicznym.
Pamiętaj natomiast, że rezygnacja z listew przypodłogowych wchodzi w grę tylko wtedy, gdy podłoga jest perfekcyjnie docięta do ściany (niewielka dylatacja, którą można wykończyć np. silikonem), bez krzywizn, które psują efekt wizualny. Trzeba więc o tym pomyśleć jeszcze na etapie prac wykończeniowych.