Wielu właścicieli przydomowych ogrodów staje przed dylematem: czy płacić więcej za wywóz śmieci, ale zagwarantować sobie odbiór odpadów biodegradowalnych (tzw. zielonych), czy może jednak z tego zrezygnować i zagospodarowywać takie odpady we własnym zakresie? Trudny wybór, zwłaszcza, gdy na szali jest oszczędność rzędu nawet kilkuset złotych rocznie. Z doświadczenia wiemy jednak, że nie warto pozbywać się możliwości odbioru odpadów biodegradowalnych, o czym przekonujemy w naszym poradniku.
Możliwość przekazania swoich odpadów zielonych firmie komunalnej jest bardzo wygodna, szczególnie wiosną, latem i jesienią, kiedy tych odpadów jest rzeczywiście bardzo dużo. To nie tylko skoszona trawa, ale też zagrabione liście, chwasty, przycięte gałęzie itd. Wystarczy wrzucić odpady do odpowiednich worków, wystawić przed posesję i mieć problem z głowy.
Jeśli zrezygnujesz z usługi odbioru odpadów biodegradowalnych, to automatycznie zostaniesz zobligowany do wybudowania kompostownika na swojej działce. To spory koszt, nie mówiąc już o pracy własnej oraz o zajęciu przestrzeni ogrodu.
Kompostownik musi być na tyle duży, aby pomieścił ogromne ilości skoszonej trawy i innych odpadów, w tym kuchennych. W dodatku o kompostownik trzeba dbać, regularnie go przerzucać, stosować aktywator kompostowania itd. Jest z tym sporo zachodu.
Nawet jeśli na co dzień produkujesz stosunkowo niedużo odpadów zielonych, ponieważ np. masz ekologiczny ogród i nie kosisz w nim trawy, to nie możesz wykluczyć, że usługa odbioru odpadów biodegradowalnych kiedyś Ci się po prostu przyda – i od razu się zwróci.
Przykładem może być nawałnica, a właściwie jej konsekwencje w ogrodzie, kiedy to przyjdzie Ci usunąć połamane gałęzie, całe konary drzew, ogromne ilości liści i innych odpadów, których nie można po prostu spalić. Należy je oddać do utylizacji, co bez usługi odbioru będzie bardzo kłopotliwe.